Nasir Khamal Malik Nasir Khamal Malik
93
BLOG

Piłkarski poker cz. 2

Nasir Khamal Malik Nasir Khamal Malik Polityka Obserwuj notkę 2

W maju popełniłem na salonach notkę "Piłkarski poker" http://nasir.salon24.pl/16764,index.html , teraz przyszła pora dopisać ciąg dalszy.

Postawiłem tam tezę, że za państwowe (a więc nasze) pieniądze Polske reprezentować będą przyzakładowe kluby z małych miasteczek i zbyt wiele dobrego nie należy się spodziewać.

Jeden z dyskutujących próbował podjąć dyskusję, że mniejszym pójdzie lepiej niż Wiśle czy Legii, jednak czas pokazał kto miał rację, o czym z gorzką satysfakcją donoszę. A satysfakcja gorzka, bo polska piłka na gruncie europejskim znaczy coraz mniej. Pewnie w przyszłym roku znowu będzie mniej miejsc w pucharach dla polskich drużyn, a rozpoczynac sezon będziemy już od lipca w kwalifikacjach do kwalifikacji pucharu Intertoto.

Nie jest z naszą piłką klubową dobrze. Ale dlaczego?

Kiedyś wymyśliłem sobie takż tezę, że przyczyną niskiego poziomu polskiego sportu drużynowego w ogólności jest mentalność drużyny rządzącej klubem.

Jest taka choroba, na którą polscy kopacze (ale nie tylko kopacze) chorują permanentnie. Polega na tym, że jeśli jakiś trener im się nie podoba, to oni grają przeciwko niemu, zwykło sie to nazywac grą "na zwolnienie trenera".

W profesjonalnych klubach na Zachodzie to rzecz nie do pomyślenia. Pojedynczy gracz, który gra źle od razu ląduje na ławce rezerwowych, przez co nie ma nawet okazji do tego, żeby większa ilość graczy tak zagrała. W Polsce w takiej sytuacji drużyna sie "umawia" między sobą i wszyscy grają kiepsko.

Taka postawa nie tylko jest nieetyczna wobec trenera. Piłkarze w ten sposób okazują absolutny brak szacunku dla kibiców, którzy przychodzą na mecze i oglądają żenujące "popisy" swojej drużyny i widzą, że nie chcą oni wygrać. Nie nie mogą - ale nie chcą. Bo tak. Bo co z tego, że kibic zapłacił, to nie piłkarz jest dla drużyny i dla kibica, to drużyna i kibic sa dla piłkarza, więc on będzie decydował kto będzie go trenował i kiedy będzie grał na serio, a kiedy snuł się po boisku. A prezes widząc taka grę podejmuje zawsze taką sama decyzję - zmiana trenera.

Tak zawsze w Polsce było, tak jest nadal i tak zapewne jeszcze długo będzie. Bo polskie kluby też nie są zarządzane jak normalne podmioty nastawione na zysk i popularność. W czym niestety - i tu powrót do tezy z poprzedniej notki - znaczący wpływ ma istnienie quasi-państwowych klubów istniejących dzięki ogromnym dotacjom państwowych firm.

Czy w takiej sytuacji polski piłkarz może odnieść na Zachodzie sukces? Ilu znacie piłkarzy, którzy taki sukces odnieśli? Gdzie te polskie gwiazdy?

Nie ma takowych z prostego powodu - każdy polski piłkarz, który przeszedł przez polskie kluby przynajmniej poziomu juniora młodszego już trafia do machiny polskiego futbolu, wkręca sie w te mechanizmy, a jego kręgosłup moralny zostaje zniszczony. On po prostu już nie jest w stanie przyswoić sobie o co tak naprawdę w futbolu chodzi. I - jeśli w ogóle trafi na Zachód - ląduje tam wkrótce na ławce rezerowych, bo nie potrafi sie odnaleźć w takiej rzeczywistości. Odnajduja się co najwyżej tzw. wyrobnicy - tacy piłkarze przyzwyczajeni czarnej roboty, przeciętni, bez błysku, jako uzupełnienie drużyny. No i bramkarze - ale bramkarz to specyficzna pozycja, niby w drużynie, ale tak naprawdę to sport indywidualny.

Sprawdza sie to i w innych sportach drużynowych. Choćby w siatkówce - niedawno nasi siatkarze pokazali na ME jakie sa efekty robienia z siebie gwiazd, uderzającej do głowy sodówki i prób rządzenia drużyną w miejsce trenera. Ilu znacie siatkarzy, którzy są prawdziwymi gwiazdami w zagranicznych klubach?

W sportach druzynowych jesteśmy kiepscy i zawsze tacy będziemy, dopóki nie nauczymy się odpowiedniego do nich podejścia. I owszem, od czasu do czasu zdarzy się sukces, nawet znaczący - awans na mundial czy wicemistrzostwo świata w siatkówce bądź piłce ręcznej. Ale to wszystko jednostkowo - na zasadzie pospolitego ruszenia. Kiedy wyczerpie się zapał, a nasi "drużynowcy" poczują się gwiazdami, wszystko się skończy.  Nie potrafimy być stale liczącą się siłą w sportach drużynowych.

Bo nie potrafimy stworzyć prawidłowo działającego klubu.

___ 

Zagłębie Lubin, GKS Bełchatów - drużyny jednego sezonu.

Każdy, kto zna się trochę na sporcie mógł to przewidzieć. Brak mentalności zwycięzców, cieplarniane warunki w klubach quasi-państwowych, jeden sezon błysku, nadzwyczajnej mobilizacji i powrót do szarej rzeczywistości.

Raz na jakiś czas zawsze się taki klub pojawia, zamiesza i znika. Szkoda tylko, że te dwa kluby były w poprzednim sezonie tak forowane przez sędziów. To głównie dzięki pomocy sędziów obydwa kluby tak wyskoczyły. Choć nie ma co ukrywać, że grały nieźle - na tle przezywających kryzys potentatów. 

Szkoda, że obydwa jednocześnie. Jeden "świeży" klub to coś ożywczego. Dwa, to za dużo. 

TEN BLOG NIE BIERZE UDZIAŁU W KONKURSIE NA BLOG ROKU 2007 2008 2009 2010 2011 2012 SMSa wyślij lepiej do ukochanego/ukochanej albo na jakiś cel prawdziwie charytatywny... Zastrzeżenie To, że polecam danego bloga, nie oznacza jeszcze, że zgadzam się z poglądami jego autora. Polecane notki: Traktat Lizboński (analizy treści, opinie) Traktat Lizboński - notki na marginesie (I) Traktat Lizboński - notki na marginesie (II) Analizy prawne Związki partnerskie Domniemanie niewinności a lustracja Dobra osobiste a sprawa Kuronia Granice kompetencji sądu a kryptonim sprawy Rozdział państwa i Kościoła a wolność wypowiedzi Kościół De Ecclesia (do GM) Rozdział państwa i Kościoła a wolność wypowiedzi Sport Piłkarski poker Piłkarski poker cz. 2 Duch sportowy Tybet, sport i igrzyska Inne: Odpowiedzialność i normalne następstwo Etyka Radia ZET Sen wigilijny Filo- i antysemityzm

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka