No i zakończyliśmy (w gorącej, acz mokrej atmosferze) kolejny sezon. Mistrzem Polski zostało Zagłębie, wicemistrzem BOT Bełchatów.
Kluby z małych miasteczek, które mogą się pochwalić bogatymi sponsorami. Sponsorami należącymi do Skarbu Państwa, a więc do nas wszystkich. Tak więc, niezależnie od tego, kto z nas gdzie mieszka i któremu klubowi kibicuje, wszyscy możemy się czuć moralnymi zwycięzcami - wygrały nasze kluby.
Szkoda tylko, że składamy się na piłkę nożną na prowincji, z całym szacunkiem dla mieszkańców tychże miasteczek...
Bramkarz GKS BOT Bełchatów, Piotr Lech przed ostatnia kolejką wypowiedział ciekawe zdanie - według niego zasługą zwycięstw Zagłębia i Bełchatowa jest to, że zabrano się za czyszczenie środowiska sędziowskiego i jadąc na Legię czy Wisłę nie jedzie się na skazanie.
Odważne słowa. Odważne jak na gracza klubu, który na tejże Wiśle wygrał 4-2 strzelając 2 bramki ze spalonych. Jak na gracza, który w meczu z Górnikiem Zabrze złapał piłkę poza polem karnym i żaden z sędziów niczego nie zauważył. Jak na gracza klubu, który ostatnie mecze w lidze wygrywał różnicą jednej bramki a przeciwnikom odgwizdywano nieistniejące spalone czy nie uznawano słusznie strzelonych bramek (vide ŁKS). Ale załóżmy, że pan Lech wie o czym mówi.
Chociaż... Po ostatniej kolejce okazało się, że jednak taka jazda na Legię bez pewności porażki jest wadą. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - akurat na Łazienkowską pojechało Zgłębie i tam wygrało. No i trener Bełchatowa, Orest Lenczyk musiał w wywiadzie pomeczowym oskarżyć wszystko i wszystkich, że Bełchatów mistrzem nie został. Nawet sobie karnego sprzed kilku kolejek przypomniał, dzięki któremu GKS BOT mógł zostać mistrzem. Nie przypomniał sobie, że w poprzedniej kolejce jego klub przegrał zupełnie zasłużenie i bez winy sędziów z Wisłą Kraków, a mecz ten mógł im dać mistrzostwo.
Nowy Mistrz Polski jakoś też nie cieszy się zbyt pochlebną opinią w zakresie czystości gry. Dziwnym trafem Zagłębie jest wymieniane w grupie drużyn, którymi mocno interesuje się prokuratura wrocławska prowadząca śledztwo w aferze korupcyjnej. Zupełnie przypadkowo w ostatnich meczach tej drużyny sędziowie co chwilę odwoływali swoje wcześniejsze decyzje o uznanych bramkach czy podytkowanych rzutach karnych. Okresy pobytu w drugiej lidze czy walki o awans/utrzymanie w rozmowach prywatnych wszyscy zorientowani kwitują krótkim stwierdzeniem: "handel".
No ale nic to, wszyscy cieszymy się, że w nadchodzącym sezonie w pucharach europejskich reprezentować nas będą przyzakładowe kluby, które miały szczęście ulokowania tam firm państwowych. To będzie duża promocja dla naszego kraju.
Tylko że w pucharach europejskich, niestety, nikt jeszcze się za sędziów nie wziął. To zapewne będzie powodem, dla którego na spotkania pierwszej rundy wstępnej kwalifikacji Ligi Mistrzów czy Pucharu UEFA do jakiegoś mołdawskiego bądź albańskiego klubu pojedziemy pewni porażki.